Krótka historia pewnej miłości...

            „Za górami za lasami…”

Takiej historii jak Nasza mógłby pozazdrościć Nam scenarzysta „Mody Na Sukces”! Po początkowej niechęci i antypatii (głównie ze strony Czarka do Asi;)) przełomem okazał się wieczór sylwestrowy 2005/2006. Przegadawszy pół nocy niestety nie skończył się on dla Nas happy endem ale ziarno przyjaźni zostało posiane…. 

Zgodnie ze stara prawdą „jaki Sylwester taki cały rok” 2006 upłynął Nam na mailowaniu, rozmawianiu na GG oraz sporadycznych spotkaniach. Kolejnego Sylwestra niestety nie było Nam dane spędzić razem i tak, oddaleni od siebie o 300km,  wydaliśmy fortunę na kilkadziesiąt rozmów z relacjami. Jako, że Asia niezbyt dobrze się bawiła, Czarek czuł się zobligowany do nieustannego poprawiania jej humoru:)

 Czyżby kolejny rok znów miał upłynąć pod znakiem „wirtualnej” przyjaźni? Nic z tych rzeczy! Po szarej i mało śnieżnej zimnie przyszedł wyczekiwany 21.03.2007 (chociaż Czarek do tej pory sądzi, że był to 23.03.2007…). Jak na prawdziwy Dzień Wagarowicza przystało zarówno Asia jak i Czarek postanowili wziąć w szkole i pracy „urlop na żądanie” i w zaciszu Asinego pokoju porozmawiać o (wspólnej) przyszłości.

I tu kończy (a właściwie zaczyna) się nasza opowieść. Już wtedy oboje wiedzieli, że nie są już jedynie przyjaciółmi i mogą bez siebie żyć. Kwestia zaręczyn zaczęła być już tylko kwestią czasu… (przynajmniej Asia cały czas tak myślała…;))

             „I żyli długo i szczęśliwie…”

Już 2,5 roku Asia i Czarek wspólnie dzielą wzloty i upadki. On cały czas próbuje zarazić ją swoją pasją do samochodów i snowboardingu, Ona nadal próbuje wytłumaczyć mu na czym polega tie-break w tenisie i czym zajmuje się libero. Razem odkrywamy arkana sztuki kulinarnej, sami pichcąc najczęściej sushi lub „zwiedzając” warszawskie knajpki. Razem też odkryliśmy nieodparty urok gier planszowych w miłym towarzystwie, przy lampce wina, najczęściej w przytulnym mieszkanku przy Szymanowskiego 7:)

            „Zaręczyny…”

 Pewnego deszczowego przedpołudnia (13.06.2009) Asia z Czarkiem umówieni byli na spacer ulicami Warszawy….Jako, że Czarek umówił się z Asią dzień wcześniej i nie przewidywał deszczu i dżdżystej pogody miał pewne obawy, że Asia rozgryzła jego niecny plan….Aczkolwiek Asia, która jest osobą naiwną (cyt. Czarka – „Asię można zawinąć w dywan i nie dość, że się nie będzie bronić to jeszcze ci w tym pomoże”), pomyślała, że to nic, że pada – weźmiemy parasol. Tłumacząc sobie inne dziwne sytuacje (podróż Czarka do jej domu trwająca zamiast 45 min - 10 min) niczego nieświadoma zjechała windą przed blok a jej oczom ukazała się szara koperta z napisem „Dla Asi”… Tajemnicza wiadomość oznajmiła, że Czarek już oczekuje jej przy Sali Kongresowej. Z głupkowato przyklejonym uśmiechem, nie zważając na deszcz i słotę Asia dotarła na miejsce gdzie zastała eleganckiego Czarka z walizką… Niedługo okazało się, że miejsce spotkania jest nieprzypadkowe i że już czeka na Nich transport do…Lublina!

 A w Lublinie….większość wydarzeń pozostanie Naszą słodką tajemnicą. Jedyne co możemy zdradzić to, że był elegancko hotel, sauna, kolacja, spacer….i oczywiście kwiaty, szampan, pierścionek, płacz Asi i niepewność Czarka „czy powie mi TAK?”. Oczywiście wszystko zakończyło wielkim szczęściem:) Wracając do Warszawy z pierścionkiem na palcu Asia już nie mogła doczekać się planowania i załatwiania ślubno-weselnych formalności.

 

            Machina ruszyła….:)